Mentzen, Gierzwałd i fantasy Moralesa – czyli jak lewica tworzy swój Matrix
W mediach społecznościowych trwa nieustanny wyścig o uwagę, który coraz częściej przybiera formę politycznego kabaretu. Tym razem prym wiedzie wpis Pablo Moralesa na platformie X, który zestawia Sławomira Mentzena z ajatollahem, wieszczy „ultrakatolicki gułag” i straszy „iranizacją Polski”.
Problem? Cały ten wpis to manipulacyjna fikcja.
Życie w ideologicznej symulacji
Wpis Pablo Moralesa to nie tyle analiza, co objaw życia w alternatywnej rzeczywistości — ideologicznym Matrixie, w którym przeciwnicy polityczni są przerysowani do granic absurdu.
Mentzen nie jest po prostu wolnorynkowcem z konserwatywnym zacięciem. W tej symulacji staje się on „mułłą”, Konfederacja to „katolicki reżim”, a Polska stoi o krok od zamiany w teokratyczny Iran.
To klasyczna projekcja bańki informacyjnej. Zamiast konfrontować się z faktami, tworzy się ich własną wersję:
- Deklaracja, której nie było,
- Cytaty, których nikt nie potwierdzi,
- Groźby, które nigdy nie padły.
Ten świat rządzi się własnymi prawami, w których logika, źródła i prawda mają znaczenie drugorzędne — ważniejsze jest poczucie moralnej wyższości i przekonanie, że „wiemy lepiej”.
Tyle że Polska to nie plansza do gry RPG, a polityka to nie gra w demony i świętych wojowników. Realni wyborcy zasługują na debatę opartą na faktach, nie na polityczne fantasy.
Nie ma czegoś takiego jak „Deklaracja Gierzwałdzka”
Autor posta przywołuje tajemniczy dokument o nazwie „Deklaracja Gierzwałdzka”, zawierający religijne manifesty w stylu państwa wyznaniowego. Cytaty brzmią jak przerysowana parodia kazania z czasów inkwizycji:
- „Nieuszczuplony depozyt Świętej Wiary Katolickiej”
- „Obrona kapłanów przed zakusami”
- „Sprzeciw wobec eutanazji, talmudyzmu i obcych armii”
Brzmi dramatycznie – tylko że ten dokument… nie istnieje.
Prawdziwa deklaracja? Tak, ale z 2018 roku i bez Mentzena
Istnieje coś takiego jak Deklaracja Konfederacji Gietrzwałdzkiej, podpisana 27 czerwca 2018 roku w Archikatedrze św. Jana w Warszawie. Była to inicjatywa środowisk narodowo-katolickich, której twórcą był Grzegorz Braun. Podpisali ją m.in. Krzysztof Bosak i Robert Winnicki.
Sławomira Mentzena nie ma na liście sygnatariuszy.
Deklaracja miała charakter religijno-symboliczny, inspirowany objawieniami z Gietrzwałdu z 1877 roku. Nie była dokumentem programowym Konfederacji jako całości, a tym bardziej – Mentzena.
Deklaracja Gietrzwałdzka – Za Życiem [magnapolonia.org]
Mentzen: od wolnego rynku, nie od katechizmu
Mentzen jest przede wszystkim ekonomistą i przedsiębiorcą. Jego główne postulaty to:
- obniżenie podatków,
- uproszczenie prawa gospodarczego,
- likwidacja zbędnej biurokracji.
To nie człowiek, który cytuje objawienia maryjne na wiecach. Jego przekaz jest świecki, racjonalny i wolnorynkowy – dlatego tak skutecznie dociera do młodszych wyborców rozczarowanych państwowym fiskalizmem.
Taktyka Moralesa: najpierw zmyśl, potem zaatakuj
Wpis Moralesa to klasyczna strategia:
- Wymyśl nieistniejący dokument.
- Wklej kilka dramatycznych cytatów bez źródeł.
- Przypisz go znienawidzonemu politykowi.
- Zakończ groźbą o „Teheranie nad Wisłą”.
To nie jest analiza polityczna – to fantazja przebrana za komentarz. Lewica nie potrafi zaatakować Mentzena za jego realny program, więc tworzy fikcję i straszy nią ludzi.
Wnioski: wolny rynek to nie Teheran
Wolność gospodarcza nie ma nic wspólnego z fanatyzmem religijnym. A konserwatyzm światopoglądowy nie oznacza chęci budowy państwa wyznaniowego.
Mentzen nie jest mułłą.
Konfederacja nie planuje „ultrakatolickiego gułagu”.
A Polska – mimo licznych zagrożeń – nie zamieni się w Iran tylko dlatego, że ktoś chce niższych podatków.
Morales może tworzyć bajki. Ale wyborcy szukają faktów.