W państwie prawa niezawisłość sędziowska nie jest przywilejem sędziów. Jest gwarancją dla obywateli, że spory z władzą będą rozstrzygane bez nacisku politycznego. Dlatego każda reakcja władzy wykonawczej na treść orzeczeń sądowych powinna być oceniana ze szczególną ostrożnością.
W tym kontekście słowa Ministra Sprawiedliwości Waldemar Żurek – zapowiadające wystąpienie o wyłączenie sędziego po uchyleniu Europejskiego Nakazu Aresztowania wobec Marcin Romanowski – rodzą poważne pytania o poszanowanie konstytucyjnych granic władzy.
Spór nie o wynik, lecz o zasadę
Minister oświadczył publicznie, że nie zgadza się ani z opinią sądu, ani z jej uzasadnieniem, w którym pojawiło się określenie „kryptodyktatura”, i zapowiedział działania zmierzające do wyłączenia sędziego. Problem nie polega na samym sporze o ocenę prawną. Spór jest naturalnym elementem systemu instancyjnego.
Problem polega na formie reakcji.
W państwie prawa niezgoda z treścią orzeczenia rozstrzygana jest:
- w drodze odwoławczej,
- poprzez kontrolę instancyjną,
- ewentualnie w ramach debaty naukowej.
Nie poprzez działania personalne wobec sędziego, zwłaszcza po wydaniu orzeczenia.
Wyłączenie sędziego – kiedy i po co?
Instytucja wyłączenia sędziego ma jasny cel: zapobieganie stronniczości przed rozstrzygnięciem sprawy. Nie jest narzędziem korygowania niepożądanych wyroków ani środkiem reakcji na nieakceptowane uzasadnienia.
Zapowiedź wystąpienia o wyłączenie sędziego po wydaniu orzeczenia, motywowana treścią uzasadnienia, odwraca sens tej instytucji. W praktyce wysyła sygnał, że sędzia może ponosić konsekwencje za to, co napisał w uzasadnieniu.
To właśnie taki mechanizm – niezależnie od intencji – uderza w istotę niezawisłości.
„Kryptodyktatura” i efekt autodemaskujący
Szczególny ciężar ma fakt, że reakcja ministra nastąpiła wprost na fragment uzasadnienia krytycznie oceniający stan praworządności. Zamiast merytorycznej polemiki w trybie przewidzianym przez prawo, pojawia się zapowiedź działań wobec sędziego.
Powstaje efekt autodemaskujący:
reakcja władzy wykonawczej na krytyczne uzasadnienie zaczyna potwierdzać tezę, z którą władza polemizuje.
Nie dlatego, że sąd ma „rację” w każdej ocenie, lecz dlatego, że sposób reakcji narusza konstytucyjną równowagę władz.
Konsekwencje wykraczające poza jedną sprawę
Sprawa dotyczy Europejskiego Nakazu Aresztowania – instrumentu opartego na wzajemnym zaufaniu do niezależności sądów państw członkowskich UE. Publiczne kwestionowanie uzasadnień sądowych i zapowiedzi działań personalnych wobec sędziów podkopują to zaufanie.
W efekcie:
- osłabiają pozycję polskich sądów w oczach partnerów zagranicznych,
- dostarczają argumentów do kwestionowania wykonywania ENA wobec Polski,
- uderzają w interes państwa, nie tylko w wizerunek rządu.
Gdzie przebiega granica?
Minister może krytykować orzeczenia.
Może się z nimi nie zgadzać.
Może korzystać z przewidzianych prawem środków.
Nie może jednak sugerować sankcji personalnych wobec sędziego za treść rozstrzygnięcia, bo w tym miejscu kończy się polemika, a zaczyna presja.
Wniosek
Niezawisłość sędziowska nie polega na tym, że sędziowie nie podlegają krytyce. Polega na tym, że nie podlegają naciskowi władzy wykonawczej za to, jak orzekają i jak uzasadniają swoje decyzje.
Jeżeli reakcją na niekorzystny wyrok staje się zapowiedź „wyłączenia sędziego”, to pytanie nie brzmi już: czy orzeczenie było trafne?
Pytanie brzmi: czy granice władzy wykonawczej są jeszcze respektowane.
