W mediach przedstawia się jako bezpartyjny ekspert, który ma być alternatywą dla układów partyjnych. Zbiera 100 tysięcy podpisów bez struktur, bez mediów, bez aparatu – i nagle staje się poważnym kandydatem na prezydenta. Artur Bartoszewicz, twórca Ruchu 777. Czy rzeczywiście jest kandydatem obywateli? A może to tylko kolejny produkt systemu?
Zamordyzm covidowy – ukrywana przeszłość?
W czasie pandemii COVID-19 Bartoszewicz:
- opowiadał się za konsekwentnym lockdownem,
- popierał obowiązek noszenia maseczek i społeczny dystans,
- apelował o więcej władzy dla „koordynatorów pandemii” – nawet w randze wicepremiera,
- nie wpuszczał niezaszczepionych studentów na swoje zajęcia na SGH, co zostało uznane za niezgodne z prawem,
- współtworzył książki i raporty wspierające sanitarystyczne podejście do kryzysu pandemicznego.
Dziś, gdy temat covidowych nadużyć wraca z siłą, Bartoszewicz próbuje dystansować się od własnych słów, tłumacząc, że „palnął coś w skrócie myślowym” lub że „działał, by nie było lockdownów”. Ale archiwum nie zapomina.
Proizraelskie sympatie i milczenie ws. układu
W przestrzeni medialnej Bartoszewicz:
- wypowiada się ciepło o Izraelu, co budzi kontrowersje u części wyborców,
- nie krytykuje Donalda Tuska, Adama Bodnara, ani działań obecnego rządu,
- atakował Sławomira Mentzena, nazywając go „sprzedawcą Konfederacji”, który „zapłaci wysoką cenę”,
- nie atakuje Grzegorza Brauna, co w opinii niektórych komentatorów może sugerować, że Braun… „nie jest dla nich zagrożeniem”.
Coraz częściej padają pytania:
Czy Bartoszewicz nie jest kolejnym kandydatem wykreowanym przez służby lub układ polityczno-medialny, by rozbić prawicowy elektorat i zabezpieczyć interesy Platformy?
100 tysięcy podpisów bez struktur? A Stanowski nie może?
Internauci zadają bardzo konkretne pytanie:
Jak to możliwe, że Bartoszewicz – bez partii, bez zaplecza, bez znanej twarzy – zbiera 100 tysięcy podpisów, a Krzysztof Stanowski, znany i popularny, ma z tym trudności?
Czy to efekt cudu? Czy może działania struktur, których nie widać?
Ruch 777 – świeżość czy kolejna fasada systemu?
Ruch 777 brzmi pięknie – duchowość, reforma konstytucyjna, likwidacja finansowania partii. Ale…
- czy to realny projekt obywatelski, czy po prostu nowa twarz dla zmęczonych Hołownią?
- czy to projekt oddolny, czy kolejny „produkt PR-owy” mający rozbroić niezadowolenie społeczne?
- czy to przypadek, że nie uderza w żadną z istotnych dla układu struktur władzy?
Nie dajmy się po raz drugi
Najpierw był Hołownia – kandydat znikąd, który miał być trzecią siłą. Dziś jest marszałkiem w układzie PO–Lewica.
Teraz mamy Bartoszewicza – eksperta, który zamiast być antysystemowy, idealnie wpisuje się w jego potrzeby.
Pytanie nie brzmi już: „czy to nowa jakość?”,
tylko: „czy to nowa forma starego układu?”