Gdy Karol Nawrocki – zgodnie z testamentem i dokumentami – nabył mieszkanie od pana Jerzego, media rozpętały burzę. Opiekunka, która znała seniora przez rok, stała się „autorytetem”, a politycy Platformy zaczęli żądać wyjaśnień, jakby chodziło o skandal stulecia.
Tymczasem historia Donalda Tuska pokazuje, że gdy chodzi o „ich człowieka” – milczy się, ukrywa i tuszuje.
Tusk dostał mieszkanie komunalne bezprawnie. I cisza.
Jak przypomina dziennikarz Wojciech Sumliński:
- rodzina kolejarzy została eksmitowana z mieszkania komunalnego w Sopocie,
- Tusk – choć nie był zameldowany w tym mieście – otrzymał to mieszkanie wbrew przepisom,
- prezydent Sopotu Jan Kozłowski udzielił mu ogromnej ulgi, by mógł wykupić lokal (wsparty finansowo przez osobę powiązaną z PRL-owskim wywiadem),
- sprawa była znana sopockiej policji, ale została zamknięta pod naciskiem „z góry”.
Nie było testamentu, nie było wieloletniej relacji z seniorem, nie było aktu notarialnego – był za to polityczny rozkaz, eksmisja ubogiej rodziny i ulga finansowa dla szefa PO.
Podwójne standardy boli bardziej niż rzekome „przejęcie”
Karol Nawrocki ma testament, akt notarialny i przez 14 lat pomagał panu Jerzemu.
Donald Tusk miał znajomości, polityczny parasol i „polecenie z góry”.
Kogo atakują media? Tego, który kupił legalnie.
Jeśli dziś ktoś naprawdę pyta, gdzie „zostało złamane prawo” – niech spojrzy na Sopot. I nazwisko Tusk.