Czy Trzecia Droga kiedykolwiek miała być naprawdę niezależna? Czy Szymon Hołownia był politycznym idealistą, który dał się wciągnąć w układ? A może od początku realizował plan Donalda Tuska – z precyzją i spokojem, jak przystało na dobrze wyszkolonego gracza?
Dziś coraz więcej faktów układa się w spójną całość. I wygląda na to, że Trzecia Droga była tylko narzędziem – politycznym koniem trojańskim Platformy Obywatelskiej.
Etap I – Zwodniczy przekaz: „nie jesteśmy ani PiS, ani PO”
W kampanii Szymon Hołownia mówił jasno:
- „Jesteśmy niezależni.”
- „Nie jesteśmy rezerwuarem narządów dla Platformy.”
- „Trzecia Droga to parking dla rozczarowanych wyborców PiS.”
- „Chcemy zakończyć wojnę PO–PiS.”
Brzmiało to dobrze. Brzmiało świeżo. Wielu wyborców – zmęczonych polaryzacją – uwierzyło. Trzecia Droga wydawała się miejscem racjonalnym, centrowym, otwartym.
Etap II – Skuteczna pułapka na umiarkowanych wyborców PiS
Hołownia przyznał wprost: Trzecia Droga miała wyciągać miękkich wyborców PiS i przekonać ich do zmiany.
W wywiadzie dla RMF24 mówił:
„Jesteśmy parkingiem dla rozczarowanych wyborców PiS.”
„Z naszych badań wynika, że 19% elektoratu PiS rozważa głosowanie na nas.”
To nie była przypadkowa strategia – to był plan politycznego transferu elektoratu, który normalnie nie przyszedłby do Platformy. Hołownia miał być tymczasową przystanią.
I był.
Etap III – Koalicja z Tuskiem, funkcja Marszałka i milczenie
Zaraz po wyborach wszystko stało się jasne:
- Trzecia Droga weszła do rządu z KO i Lewicą,
- Hołownia został Marszałkiem Sejmu,
- przestał mówić o niezależności,
- zaczął popierać wszystko, co robi rząd Tuska – łącznie z uchylaniem immunitetów opozycji i politycznym rewanżyzmem,
- milczy w sprawach nadużyć prokuratury czy kontrowersyjnych działań Adama Bodnara,
- nie zabrał głosu po śmierci Barbary Skrzypek, mimo pełnionej funkcji.
Wniosek? Scenariusz był gotowy od początku
Hołownia nigdy nie miał na celu zbudowania niezależnej siły. Trzecia Droga miała tylko jedną funkcję: przyciągnąć głosy spoza PO i przekazać je PO po wyborach.
To klasyczny polityczny manewr: zbuduj pozór niezależności, by zdobyć zaufanie tych, którzy nie ufają głównemu graczowi – a potem dołącz do głównego gracza i zgarnij nagrody.
Wyborcy zostali wykorzystani
Ci, którzy głosowali na Trzecią Drogę jako na „rozsądną alternatywę” wobec PiS i PO, zostali oszukani. Ich głosy trafiły tam, skąd chcieli uciec – do układu Tuska i Platformy.
Szymon Hołownia nie był trzecią drogą. Był tylko dobrze zaplanowanym przystankiem na trasie do władzy PO.