Czy stres przesłuchania przyczynił się do śmierci Barbary Skrzypek?
Czy 5-godzinne przesłuchanie Barbary Skrzypek w prokuraturze Bodnara było psychicznym znęcaniem się, które doprowadziło do zawału?
Barbara Skrzypek, 73-letnia kobieta, wieloletnia współpracowniczka Jarosława Kaczyńskiego – zmarła trzy dni po przesłuchaniu przez prokuraturę. Oficjalna przyczyna: rozległy zawał tylnej ściany serca. Ale czy to wszystko? Czy naprawdę nikt nie ponosi odpowiedzialności za to, co ją spotkało na finiszu życia?
Przesłuchanie, choć według prokuratury „spokojne”, odbywało się w niezwykle napiętej atmosferze. Barbara – osoba w podeszłym wieku – stanęła naprzeciw trzech prawników, w tym znanych medialnie przeciwników politycznych jej środowiska. Choć chciała mieć przy sobie własnego pełnomocnika, odmówiono jej tego prawa. Samotna, pod presją, przesłuchiwana w sprawie uderzającej w samo serce jej środowiska politycznego, mogła czuć się zaszczuta i bezbronna.
W tym wszystkim zabrakło jednego: zwykłej ludzkiej wrażliwości. Zabrakło pytania: Czy ta starsza kobieta jest w stanie wytrzymać taką presję? Czy nie grozi to poważnymi konsekwencjami dla jej zdrowia?
Lekarze nie mają wątpliwości – silny stres może być wyzwalaczem zawału serca, szczególnie u osób starszych i z chorobami układu krążenia. Presja psychiczna uruchamia reakcje fizjologiczne: wzrost ciśnienia, rytmu serca, skurcz naczyń wieńcowych, większe ryzyko powstania zakrzepu. Jeśli ktoś już ma miażdżycę – a w tym wieku to niemal pewne – wystarczy iskra, by doszło do tragedii.
I właśnie ta iskra mogła paść w prokuratorskiej sali przesłuchań.
Można więc zapytać: czy nie doszło tu do przemocy instytucjonalnej? Do moralnego zaniedbania? Czy osoby odpowiedzialne za tę sytuację zrobiły wszystko, by ochronić zdrowie i godność Barbary Skrzypek – obywatelki Rzeczypospolitej, kobiety, starszej osoby, świadka?
Dziś, po jej śmierci, ci sami, którzy milczeli, powtarzają chłodne formułki: „zawał”, „brak obrażeń”, „sekcja nic nie wykazała”. Ale nie wszystko da się zmierzyć skalpelem. Czasem to, co zabiło, nie zostawia śladów w tkankach – ale wypala się w duszy.
5-godzinne przesłuchanie 73-letniej kobiety bez pełnomocnika to nie procedura – to psychiczne znęcanie się.
Barbara była sama, otoczona przez trzech prawników. Dla osoby w jej wieku i stanie zdrowia to był ogromny stres.
Prokurator Wrzosek nie zapewniła żadnych zabezpieczeń. To było świadome wystawienie jej na presję, której nie wytrzymała.
Barbara Skrzypek nie żyje. Ale pytania o sposób, w jaki ją potraktowano – i o cenę, jaką za to zapłaciła – żyją nadal. I zasługują na odpowiedzi.