Premier Donald Tusk postanowił przypomnieć Polakom o swoim literackim wyczuciu i w mediach społecznościowych zacytował fragment „Lokomotywy” Juliana Tuwima. Przekaz był jasny: rozliczenia PiS powoli ruszają, ale nabierają tempa, a sprawiedliwość dogoni tych, którzy – według narracji rządu – mają coś na sumieniu. Problem w tym, że ta metafora nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością. Bo czy można mówić o „rozliczeniach”, gdy rządzący sami łamią prawo i cynicznie wycofują się z własnych obietnic?
„Ruszyła maszyna po szynach ospale…”
Gdy Tusk recytuje „Lokomotywę”, widzimy obraz ciężkiej, lecz niepowstrzymanej siły. Ale ta siła, zamiast skupić się na naprawie państwa i spełnieniu wyborczych obietnic, wydaje się być nastawiona wyłącznie na eliminację politycznych rywali. Mówiąc wprost – rząd Tuska bardziej przypomina machinę zemsty niż reformy.
Od pierwszego dnia nowa władza dążyła do podporządkowania sobie kluczowych instytucji – Trybunału Konstytucyjnego, prokuratury i sądów – niekoniecznie zgodnie z literą prawa. Nic więc dziwnego, że prezes TK Bogdan Święczkowski wprost oskarżył rząd o zamach stanu. Jeśli rzeczywiście mamy do czynienia z uczciwą walką o praworządność, dlaczego najważniejsza osoba w sądownictwie bije na alarm?
„Ciężka, ogromna i pot z niej spływa…”
Narracja o rozliczaniu PiS jest wygodnym narzędziem, które odwraca uwagę od niewygodnych tematów, takich jak rosnące ceny, chaos w polityce zagranicznej i – co najbardziej rażące – niespełnione obietnice wyborcze.
Koalicja Obywatelska szła do wyborów z programem 100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów. Obiecywano m.in.:
- Podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł – nie ma.
- Zniesienie zakazu handlu w niedziele – cisza.
- Druga waloryzacja emerytur – zapomniano.
Po 100 dniach rządów realizacja obietnic wynosi… 3%. To mniej niż poprawnie wykonane zadanie domowe przeciętnego ucznia szkoły podstawowej.
„I dudni, i stuka, łomoce i pędzi…”
Zamiast realnych reform, mamy show. Premier recytuje wiersze, rządzący organizują konferencje o rozliczeniach, a prokuratura składa kolejne wnioski o uchylenie immunitetów posłów PiS. Wszystko to sprawia wrażenie dobrze wyreżyserowanego spektaklu, który ma jedno zadanie – zagłuszyć faktyczną sytuację w kraju i ukryć to, że obecna władza popełnia dokładnie te same grzechy, które zarzuca poprzednikom.
„A dokąd? A dokąd? A dokąd tak gna?”
Pytanie brzmi: dokąd zmierza ta „lokomotywa” Tuska? Bo jeśli jej celem miało być państwo prawa, lepsza jakość życia i spełnienie obietnic wyborczych, to ewidentnie zgubiła właściwe tory. Wygląda na to, że zamiast pędzić w stronę naprawy kraju, ta lokomotywa jedzie prosto w ścianę.
Być może lepszym literackim odniesieniem dla tej sytuacji byłoby inne dzieło Tuwima: „Rzepka” – gdzie bohaterowie mozolnie ciągną coś, co nie chce wyjść, aż w końcu wszyscy lądują na ziemi. Bo jeśli rząd Tuska nadal będzie prowadził politykę opartą na zemście i propagandzie, to wkrótce jego „lokomotywa” może wykoleić się szybciej, niż ktokolwiek by się spodziewał.