Kajdanki na rękach i nogach. Tak traktuje się matkę chorego dziecka
Kobieta. Matka. Urzędniczka. Była dyrektor biura premiera Mateusza Morawieckiego.
Od miesięcy trzymana w areszcie przez reżim Adama Bodnara. Zakuta w kajdanki na rękach i nogach. Odcięta od kontaktu z chorym 13-letnim synem ze spektrum autyzmu, który — zrozpaczony — próbował targnąć się na swoje życie.
Jeśli to nie jest tortura psychiczna i fizyczna, to czym w takim razie jest?
Więziona bez wyroku, traktowana jak zbrodniarka
Anna W. nie została jeszcze skazana. Nie przedstawiono jej zarzutów ciężkiego kalibru. A jednak traktuje się ją gorzej niż gangsterów i gwałcicieli, gorzej niż handlarzy bronią i członków mafii VAT.
Zakładanie kajdanek na nogi i ręce, przyprowadzanie na przesłuchanie jak „Hannibala Lectera”, jak określił to jej obrońca mec. Krzysztof Wąsowski, to publiczna demonstracja siły państwa wobec jednostki. To upokorzenie z premedytacją, to forma przemocy symbolicznej i psychicznej.
Dziecko w depresji, prokuratura bez empatii
Ale najgorsze w tym wszystkim jest milczenie prokuratury. Brak zgody na widzenie z dzieckiem. Brak kontaktu z rzekomym biegłym psychologiem. Brak empatii. Brak człowieczeństwa.
Syn Anny W. – trzynastoletni chłopiec – próbował targnąć się na swoje życie. A mimo to jego matka jest izolowana, trzymana w warunkach przypominających reżim totalitarny, a nie państwo prawa.
Czy to jeszcze prawo, czy już polityczna zemsta?
Czy chodzi o to, żeby złamać kobietę? Czy może o to, by wymusić obciążające zeznania na Mateusza Morawieckiego? Jej dziecko już zapłaciło cenę. Chciało odebrać sobie życie. Bo jego mama jest więziona bez procesu, bez możliwości obrony, bez dotyku.
To nie jest wymiar sprawiedliwości. To jest system oparty na zemście politycznej.
System Bodnara nie zna litości
Adama Bodnara i jego ludzie nie interesuje prawda. Interesuje ich rozliczenie, pokaz siły, polityczny teatr nienawiści. Traktują przeciwników politycznych jak wrogów narodu, a ich rodziny – jak narzędzia nacisku.
To nie tylko sprawa Anny W. To ostrzeżenie dla każdego. Dziś kajdanki są na niej. Jutro mogą być na każdym, kto myśli inaczej niż ci, którzy przyszli „przywracać praworządność”.